sobota, 21 listopada 2015

"Blood Song" A.Ryan

13569581Tytuł oryginalny: Blood Song
Trylogia: Raven's Shadow Trilogy
Autor: Anthony Ryan
Wydawnictwo: Penguin Publishing Group

Opis wydawcy:
“The Sixth Order wields the sword of justice and smites the enemies of the Faith and the Realm.”
Vaelin Al Sorna was only a child of ten when his father left him at the iron gate of the Sixth Order. The Brothers of the Sixth Order are devoted to battle, and Vaelin will be trained and hardened to the austere, celibate, and dangerous life of a Warrior of the Faith. He has no family now save the Order.
Vaelin’s father was Battle Lord to King Janus, ruler of the unified realm. Vaelin’s rage at being deprived of his birthright and dropped at the doorstep of the Sixth Order like a foundling knows no bounds. He cherishes the memory of his mother, and what he will come to learn of her at the Order will confound him. His father, too, has motives that Vaelin will come to understand. But one truth overpowers all the rest: Vaelin Al Sorna is destined for a future he has yet to comprehend. A future that will alter not only the realm, but the world.

Wybaczcie ten angielski w opisie, ale książkę czytałam w oryginale, i to oryginał będę recenzować. Między tłumaczeniem a pierwszym wydaniem jest zazwyczaj ogromna różnica. Nie tylko leksykalna, ale także jeśli chodzi o wyrażane myśli. Niektórych elementów po prostu nie jest się w stanie przetłumaczyć. Ryan wpadł mi w ręce po zakończeniu przygody z Malazem (cykl Stevena Eriksona "Opowieść z Malazańskiej Księgi Poległych", której nie będę w stanie nigdy zrecenzować na tym blogu; to dzieło po prostu przekracza wszelkie granice oceny), więc w czasie gdy żadna książka nie mogła mnie zachwycić. Jednak Blood Song i pozostałe dwie książki przeczytałam jednym tchem. Chociaż tylko pierwsza na prawdę mnie porwała. Jest to tego rodzaju powieść, w której mamy do czynienia z retrsopecją. Tym razem dobrą, taką, która zachęca do czytania a nie na odwrót. Genialne przerywniki, które umieszczają czytaną historię w drugiej - poznajemy najstraszliwszego człowieka swoich czasów oczami wymuskanego, acz uczonego i sympatycznego szlachcica, który Vaelina po prostu się boi. To on przeprowadzi nas przez rozmowę z zakonnikiem. Ryan serwuje dobrze doprawioną opowieść o dzieciństwie i dorastaniu chłopca, który zmieni się niebezpiecznego, zniewolonego przez świat mężczyznę. Kreacja bohaterów drugoplanowych nie powala jednak na kolana. Ryan wyraźnie skupia się na głównym bohaterze, co zmieni się nieco na korzyść postaci pobocznych dopiero w drugiej książce. Podobny problem reprezentuje świat przedstawiony, ogólny zarys jest jak najbardziej do przyjęcia, ale nie należy do arcydzieł gatunku. Realia pokrywają się ze średniowieczną codziennością, lecz zabarwione są elementami magii krwi. Duży plus należy się autorowi za prowadzenie narracji przez różnorodne miejsca i krajobrazy, co wzbogaca świat, sprawiając, że nie jest on tylko zarysem kontynentu na białej kartce. W książkach Ryana brakuje jednak pewnej iskry, która podpaliłaby głębsze emocje. W gruncie rzeczy jest to dobrze i w sposób interesujący napisana opowieść, którą można czytać w autobusie czy na nudniejszym wykładzie. Lecz nie jest jedną z tych, które towarzyszą czytelnikowi do końca życia. Sam styl  może się też niektórym wydać zbyt ciężki, podobnie jak ponura atmosfera w zasadzie nie opuszczająca żadnej z kart książki.


okładka: http://www.goodreads.com/book/show/13569581-blood-song

piątek, 20 listopada 2015

"Cmętarz Zwieżąt" S.King

Tytuł: Cmętarz Zwieżąt
Tytuł oryginalny: Pet Sematary
Autor: Stphen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Opis wydawcy:
Zazwyczaj przeprowadzka to początek nowego życia, ale dla rodziny Creedów stała się początkiem ich końca. Mistrz horroru Stephen King zaprasza czytelników na wycieczkę do piekła i z powrotem!
Na świecie istnieją dobre i złe miejsca. Nowy dom rodziny Creedów w Ludlow był niewątpliwie dobrym miejscem - przytulną, przyjazną wiejską przystanią po zgiełku i chaosie Chicago. Cudowne otoczenie Nowej Anglii, łąki, las; idealna siedziba dla młodego lekarza, jego żony, dwójki dzieci i kota. Wspaniała praca, mili sąsiedzi - i droga, po której nieustannie przetaczają się ciężarówki. Droga i miejsce za domem, w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękami nagrobków, z napisem na bramie: CMĘTARZ ZWIEŻĄT (cóż, nie wszystkie dzieci znają dobrze ortografię...).

Ponoć Kinga albo się kocha, albo nienawidzi. Ja jednak podchodzę to tego stwierdzenia z ostrożnością. Przez wiele lat pracy w księgarni wysłuchiwałam zachwytów klientów dla twórczości Kinga, a sama nie potrafiłam przebrnąć przez choćby jedną pozycję. Ale jak widać, "nienawiść" można przekuć w zalążki sympatii. Cmętarz Zwieżąt to prawdziwa literatura grozy, choć nie dorównuje atmosferze unoszącej się w Rolandzie (Mroczna Wieża, recenzja ukarze się wkrótce). Narracja prowadzona jest sprawnie i "do przodu", chociaż zdarzają się nieoczekiwane przystanki przeznaczone na opis rozlicznych sukieneczek Ellie, które niestety nie wnoszą niczego do fabuły, a wpływ jaki mają na dopracowanie świata przedstawionego jest raczej znikomy. Mimo, że czytelnik ma świadomość, że to przecież horror Kinga, że nic się zapewne dobrze nie skończy, śmieje się do rozpuku w trakcie lektury. Komizm sytuacyjny i słowny momentami powala na poduszki. Wszystkie elementy składowe: postaci, historia "cmętarza", zalewający Louisa pot i skrywane tajemnice, dynamicznie wprowadzają ciężką, duszną od strachu atmosferę, która każe nam oglądać się za siebie w trakcie czytania. Ale teraz najważniejsze: czytając tę książkę faktycznie można się bać, ale w pewien szczególny sposób. Nie chodzi wcale o ten płytki, powierzchowny krzyk na widok zakrwawionych zombie czy pojawiający się w starciu z brutalną siłą. Strach, który serwuje nam King jest psychologiczny. W trakcie czytania można domyślić się dokąd zmierza historia, ale mimo to się czyta. Rozterki głównego bohatera, wątpliwości i w końcu determinacja sprawiają, że biegniemy za nim tracąc oddech i wrzeszcząc: "Nie! Nie rób tego! Opamiętaj się!". Jesteśmy świadkami szaleństwa wywołanego przez rozpacz. Nawet teraz mam ochotę potrząsnąć Louisem czy może zdzielić go łopatą w głowę, żeby się zatrzymał. Ta książka jest dobra. To tyle w temacie. Zabierajcie się do czytania.
Ah, nie, jeszcze jedna sprawa: jak to z Kingiem zwykle bywa, i ta jego książka została zekranizowana, choć reżyser nie uniósł tym razem ciężaru odpowiedzialności. Być może dlatego, że w Cmętarzu Zieżąt to nie obraz lecz uczucia odgrywają pierwsze skrzypce. Piszę o tym dlatego, że warto najpierw sięgnąć po książkę, a jeśli jest już dla was za późno, to nie sugerując się filmem, również do niej zajrzyjcie. Będziecie pozytywnie zaskoczeni!



okładka: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/28843/cmetarz-zwiezat